Po rozmowie, jeśli można to tak nazwać, stałem chwilę oszołomiony i zdezorientowany. Po niedługim czasie przywróciłem się do porządku.
Moje zachcianki są niekontrolowane jak u kobiety w ciąży. Wtedy zachciało mi się latte ze Starbuck'sa. W galerii takowy się znajdował więc prawie od razu mogłem zaspokoić swoją potrzebę. Nadal wstrząśnięty sytuacją, która wydarzyła się kilka minut temu, wszedłem do wnętrza budynku ,a następnie udałem się do wyżej wspomnianej kawiarni.
Kolejka była niesamowicie długa. Czekałam na złożenie zamówienia prawie 20 minut. W końcu, gdy otrzymałem moją upragnioną kawę chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce i wrócić do domu lub poszlajać się gdzieś z OG. Zamyślony z kawą w dłoni prawie biegłem na przystanek żeby nie spóźnić się na autobus, ponieważ następny będzie jechać za godzinę.
Wyrwałem się z transu, gdy usłyszałem cichy pisk i poczułem, że upadam na kogoś.
Brawo Sandy. Należą ci się gromkie brawa. Właśnie wpadłeś na jaką dziewczynę, wylałeś na nią swoje latte i aktualnie na niej leżysz. Tak "umilić" komuś dzień, to tylko ty umiesz.
Szybko wstałem oraz pomogłem wstać tej oto dziewczynie. Otrzepaliśmy ubrania z małych śmietków. Desperacko zacząłem ją przepraszać i pomagałem wytrzeć napój z jej koszulki, lecz tylko pogorszyłem sytuację. Czułem się dość niezręcznie.
Niby mówiła, że nic się nie stało, ale widziałem w jej oczach, że się trochę zdenerwowała.
Pod wpływem chwili wpadłem na nie najgorszy pomysł.
- Może dałabyś się zaprosić na przeprosinową kawę. A tak w ogóle, Felix jestem - zaproponowałem spotkanie przedstawiłem się podając jej rękę.
Dopiero teraz mogłem dokładniej przyjrzeć się jej twarzy. Wyglądała jak anioł. Lekko falowane blond włosy sięgające za ramiona wraz z oczami błękitnymi jak niezapominajki idealnie komponowały się z jej delikatnymi rysami twarzy i drobną posturą.
Odpowiedziała na mój gest podając mi niepewnie małą, delikatną dłoń z zadbanymi pomalowanymi na na czarno paznokciami i podała swoje imię.
- Lovisa- cicho i niepewnie wydusiła z siebie- a co do kawy to się zastanowię.
- To może chociaż cię odprowadzę czy coś, bo wątpię, że będziesz chodzić po mieście z kawą na bluzce. Zgadłem? - zapytałem z nutką intrygi.
- Jesteś chyba wróżbitą - powiedziała z sarkazmem.
- Oj nie dąsaj się królewno i zgódź się na tą kawę- powiedziałem z zadziornym uśmieszkiem.
Ona jest przepiękna. Nawet jak strzela fochy.
- Nie dzięki - mimo jej odmowy było mi głupio. Tak jestem mega nachalny.
- No to chociaż pozwól się odprowadzić- prosiłem z miną smutnego szczeniaczka.
Uśmiechnęła się pod nosem. Milczała, lecz nagle zgodziła się.
Od razu ruszyliśmy w kierunku jej domu. Zdążyliśmy przejść przez drogę i poczułem na dłoni krople deszczu.
Cały dzień był pochmurny, ale nie myślałem o deszczu.
W głębi duszy modliłem się żeby nie padało.
Niestety moje modły nie zostały wysłuchane.
Zaczęło porządnie padać. Lovisa była w samym crop-topie, więc postanowiłem być gentelmenem i dałem jej swoją bluzę. Długo jej nie namawiałem. Od razu założyła moje ubranie i już nie mokła. Nie jest z cukru więc co mi szkodzi. Do jej bloku prawie biegliśmy.
Jak na ironię losu 20 metrów przed osiedlem Lovisy przestało padać. Takie szczęście, to mam tylko ja...
Ostatni odcinek szliśmy bardzo wolno, ponieważ teraz nigdzie nam się nie śpieszyło.
- Może chcesz wejść do środka i się osuszyć? - zaproponowała nie śmiale oddając mi bluzę.
- Nie chcę się narzucać
- Ale nalegam. Przezemnie masz mokrą bluzę - kontynuowała.
- A przez kogo masz kawe na bluzce? - podtrzymywałem temat rozmowy.
- Oj shh...ha ha - po tej wypowiedzi wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
Gdy już się uspokoiliśmy, zaprowadziła mnie prosto do swojego mieszkania. Był to lokal średniej wielkości z dwiema sypialniami, kuchnią, salonem, łazienką i niewielkim korytarzykiem.
Poprowadziła mnie do salonu, a sama poszła zrobić nam herbatę na rozgrzanie.
Przyniosła mi koszulkę swojego brata i kazała dać moją i bluzę do wyschnięcia. Rozwiesiła mokrą odzież na grzejniku w łazience. Sama kolejno poszła do jednego z pokoi i wróciła ubrana w czarne rurki i czarną bluzę z nadrukiem kota w kromce chleba.
Wcześniej tego nie zauważyłem ale ona jest taka WOW. Nieświadomie cały czas gapiłem się centralnie na nią i nie odrywałem.
*OMAR POV*
To nie ma sensu.Dlaczego ja? Co w życiu zrobiłem źle? Cały czas pod górkę. Nigdy nie było łatwo. Gdzie ta Ada!? Chce kogoś przytulić. Tu i teraz, bo nie wytrzymam. Życie mnie nienawidzi. Gdy coś uda mi się zdobyć, osiągnąć to to nagle pryska jak bańska mydlana. Nie mam nikogo prócz Ady. Ona zawsze jest przy mnie. Prawdziwy przyjaciel.
- Omar! Ktoś do ciebie! - krzyknęła z innego pomieszczenia mama.
Kilka sekund później tajemniczy gość znalazł się w moim pokoju. Na jej widok szybko wstałem z łóżka zalany łzami i wtuliłem się w nią jak mała dziewczynka.
W kółko mówiła, że będzie dobrze i wszystko się ułoży. Wiem, że jest świadoma iż sama siebie okłamuje.
- Jak się czujesz? - zapytała z widoczną troską w głosie.
- Chujowo. Chce mi się spać, nienawidzę całego świata a poza tym dobrze- powiedziałem sarkastycznie.
- Nie bądź taki niemiły. To, że Felix jest dupkiem nie oznacza, że cały świat jest zły- zapewniała mnie.
- Proszę nie mów tego imienia na głos
- Bo co? Wiesz, że to od ciebie nie ucieknie i musisz się z tym w końcu zmierzyć-kontynuowała swoją opinię. Znajdziesz sobie kogoś lepszego niż ten pieprzony egoista. Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie- powiedziała z łagodnością w głosie.
- To, co zdobyliśmy z największym trudem, najbardziej kochamy- powiedziałem łamiącym się głosem.
-To weź się cholera jasna w garść i walcz o niego. Tylko uważaj żeby drugi raz nie kopnął cię w dupe, bo nie licz, że wtedy będę cię pocieszać. Nie żeby coś, ale tylko ostrzegam przed kolejną rozpaczą. Widzę jaki jest i uważaj na niego i jego humorki. Bądź stanowczy, bo on wykorzystuje twoją słabość. Nie wierz w każdą jego głupią gadkę. Taka rada życiowa- głębokim westchnieniem skończyła monolog.
Tego dnia nie poruszaliśmy więcej tego tematu i oglądaliśmy nasz ulubiony serial "Teen wolf". Świetni aktorzy i genialna fabuła. Mama zrobiła nam kanapki i herbatę. Unikałem ludzi do końca dnia nie licząc Ady, która cały czas przy mnie siedziała i nie pozwalała myśleć o tym palańcie- ale z drugiej strony tak bardzo go kocham. Kurwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz