niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział XXI

*Omar pov*
-Halo? -jednym ruchem palca odebrałem połączenie. 
-Hej koochnje - po drugiej stronie usłyszałem chyba nie do końca kontaktującego Felixa- Misiu to był najlep najlep... suprer wieczór w mojim żyćju. Lovisa a to jak jęczałaś moije imje to kurwa za-je-bi-ste. Musjimy to kjedyś powtórzyć. Dziwne, że pralka nje rozpieprzyła się. Musze kończyć, bo jeszcze do domu muszę się dostać zanim rodzice się obudzą. Dobr...- rozłączyłem się i wściekły rzuciłem telefon na łóżko. Wpadłem w niekontrolowaną rozpacz. Dławiłem się własnymi łzami. Mimo, że zakrywałem usta, to i tak było słychać mój szloch. Jak on kurwa mógł!? Ada miała rację. Teraz wiem, że tak pinda ma na imię Lovisa. Można dlatego ze mną zerwał? Bo ta suka go omamiła. Do pokoju weszła Ada i dziwnie na mnie spojrzała. Po chwili podeszła do mnie i mocno przytuliła. 
-Misiek co się stało? 
-Ooo-n dzwonił- wyjąkałem. 
-Co chciał? 
- Chyba pomylił numer, bo był pijany i zaczął od 'hej kochanie'
-Tyle?
- Najgorsze to, że nie. Zaczął opowiadać jak to cudownie jęczała jego imię i, że pralka i ugh- wpadłem w histerię. Około 4 ogarnąłem się. Zauważyłem, że Ada już usnęła. Delikatnie położyłem ją na łóżku i przykryłem ją. Po cichu udałem się do łazienki. Zamknąłem drzwi na klucz i rozebrałem się. Wszedłem do kabiny i odkręciłem korbke prysznica. Ciepła woda w jednej chwili oblała całe moje ciało i rozluźniła napięte mięśnie. Po tej czynności obrazu poczułem się lepiej. Wybrałem dokładnie całe ciało i założyłem czyste bokserki, które wydałem ze swojego plecaka. W mieszkaniu było dość ciepło. Zdecydowanie za ciepło żeby spać w koszulce. Rodziców Ady nie ma w domu więc raczej nikomu nie będzie przeszkadzać moja "piżama".
Z racji, że moja przyjaciółka ma bardzo duże łóżko w pokoju, mieliśmy spać właśnie tam. Rozbawiła mnie sytuacja, w której zastałem Ade, przytulała poduszkę na której miałem spać. Zaśmiałem się pod nosem i delikatnie zabrałem poduszkę z jej objęcia odkładając ją na pierwotne miejsce. Bez pośpiechu położyłem się obok i zasnąłem.
Wczorajsza rozmowa a Adą dała mi dużo do myślenia. Nie możesz winić ludzi za to że odchodzą bo nie zrobiłeś niczego by ich w swoim życiu zatrzymać. A ja właśnie to robiłem i teraz żałuję. Jednak nie ukrywam 
chciałbym wrócić do tamtego dnia, przeżyć go jeszcze raz, wtulić się w jego ramiona i poczuć się doceniony. Było minęło i już nie wróci. Nie można żyć przeszłością, bo nasze życie stanie w miejscu. Niedawno się obudziłem. Zaraz idę zrobić jakieś śniadanie. Prawą ręką przejechałem po drugiej połowie łóżka. Zaskoczony znalazłem tylko poduszkę. Czyli już wstała. Przeciągnąłem się na łóżku jednocześnie ziewając. Potuptałem do kuchni, gdzie znalazłem Adę przygotowywującą tosty. Chyba mnie nie zauważyła i to wykorzystałem. Na palcach podszedłem do niej i przytuliłem ją od tyłu. Gdy ją dotknąłem cicho pisnęła i wzdrygnęła.
*Ada POV*
Życie jest niesprawiedliwe- gdy poznaje fajnego chłopaka i się zaprzyjaźniamy, on mi mówi, że jest homo. No ale cóż. Może jestem na to skazana? 
Nie mogę mu powiedzieć, że się w nim zauroczyłam. Jak ja nienawidzę friend-zon'ów. I chyba dlatego one ciągle mnie spotykają. Gdy tylko próbuję się od kochać, on robi coś, że nie wyobrażam sobie życia bez jego u boku. 
Tak sobie rozmyślając przygotowywałam śniadanie. Nagle ktoś mnie dotknął. Wystraszyłam się i cicho pisnęłam. Okazało się, że to Omar. On to znowu robi. Może jak będę udawać, że mi nie przeszkadza to w końcu pójdzie. 
Tak Ada chciałabyś. Gdy nie zwracałam na niego uwagi on zaczął mnie przytulać. Objął mnie od tyłu w talii i położył głowę na moim ramieniu. Dlaczego on mi to robi? Przysięgam, że jeśli zaraz nie przestanie się przymilać to albo go pocałuje albo zwariuję.
*FELIX POV*
Moja głowa. Zaraz zwariuje. Nic nie pamiętam z wczoraj. Ugh. Paralityczmymi ruchami dotarłem do kuchni po wodę i jakieś proszki na głowę. Po zażyciu leków wróciłem do pokoju i cierpiałem. Gdy prawie ponownie zasnąłem zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił się numer Ogge'go. 
-Halo?
- Stary za halo w mordę walą. 
- Chciałeś coś konkretnego, bo zdycham jak pies.
- Czas tyka. Masz tylko 30 dni a ja potrzebuje kasy. 
- Na co mam 30 dni. O co chodzi? 
- Cholera. Ty nic nie pamiętasz. Masz zaliczyć *Beeb Beeb beed*
Świetnie. Telefon mi się rozładował. Ale dlaczego mam kogoś zaliczyć ? Ugh jebany telefon...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz