*kilka dnii później*
Mam w życiu prawdziwe szczęście. Znalazłem rodzinę, mam swoją miłość przy boku i nie mam z tego powodu problemów. Po prostu życie idealne.
Teraz oglądam film z moim CHŁOPAKIEM i jemy popcorn. Siedzimy w naszym pokoju i leżymy na moim łóżku. Nikogo nie ma w domu, ponieważ jest weekend i Vicky poszła do galerii, a rodzice w pracy.
Ten film trochę nudy, ale nie powiem tego na głos, bo Omar go wybierał.
W pewnym momencie chłopak oparł głowę o moje ramie. Z przyzwyczajenia automatycznie go objąłem i on wtulił się we mnie. Do końca filmu mulat bawił się skrawkiem mojej koszulki.
Nagle ugrył mnie w płatek ucha czym zwrócił moją uwagę. Odwróciłem głowę w jego stronę i niespodziewanie natknąłem się na jego przecudowne różowe i miękkie usta, których mogłem zasmakować tylko ja. Krótkie całusy były wstępem do namiętnych i głębokich pocałunków. Było idealnie.
Z tej przyjemnej czynności wyrwały mnie te trzy słowa, które zapamiętam do końca życia.
- O mój Boże
Usłyszawszy to odskoczyliśmy od siebie jak opażeni. Moja siostra wróciła do domu i wszystko widziała. Widziała jak jej bracia się migdalą. Kurwa...
- To nie jest tak jak myślisz - wypalił Omar w geście obronnym.
- A jak jest!? Niech mi to ktoś wyjaśni!!!- wykrzyczała oburzona Victoria.
Zapanowała cisza na dobre 5 minut.
- No kurwa dzięki za wyjaśnienia. Fajnie wiedzieć, że moi bracia to pieprzone cioty i pedały - jej słowa zabolały. Mimo, że to jest moja własna siostra chciałem jej przypierdolić z całej siły w tą jej niewyparzoną buźkę.
Omar spanikowany zaczął z desperacją prosić ją o zrozumienie i żeby trzymała języka za zębami.
Jednak na błagania odpowiedziała tylko te 4 słowa i wyszła.
- Chuj ci w dupe - krzyknęła i trzasnęła drzwiami.
Oczy Omara się na jej słowa zaszkliły się.
Jedyne co mogłem zrobić w tamtej sytuacji to przytulić go powiedzieć "będzie dobrze". Wiem, że go okłamałem ale nie mogłem powiedzieć "mamy przejebane, życie już nie ma sensu".
*3 dnii później*
Vicky wszystko wygadała rodzicom. Nie spodobała im się nasza ideologia. To smutne, ale prawdziwe. Jutro albo dzisiaj wieczorem wraca Troye. On o niczym nie wie. Nawet i lepiej. Rodzice przenieśli mnie do pokoju Victorii. Ograniczają moje kontakty z Omarem do minimum. Troye będzie spał w moim dawnym pokoju. Za tydzień Boże Narodzenie.
Dopiero się obudziłem i wypiłem kawę waniliową. Nagle w salonie rozniósł się sygnał połączenie mojego telefonu. Po kilku sekundach znalazłem się w salonie z komórką w dłoni. Odebrałem połączenie i po drugiej stronie usłyszałem brata.
- Halo?
- Hej Felix
- O Troye! Dawno nie dzwoniłeś
- Tak, przepraszam. Nie miałem czasu na nic.
- Nic się nie stało. To kiedy wracasz?
- Zaraz będę na naszej ulicy.
- Nie gadaj
- No tak. Za maksymalnie 10 minut
- Wyjdę po ciebie przed blok
-Ok. Zaraz się widzimy.
Troye zakończył połączenie. Nie skończyłem pić kawy. W tempie ekspresowym ubrałem się w czarne rurki, biały t-shirt i czarną bluzę z kapturem.
Szybko opóściłem klatkę schodową. W drzwiach wpadłem na Troya.
Przywitaliśmy się i poszliśmy do mieszkania.
Troye rozpakował walizki w pokoju Omara. Zaciekawił się czemu akurta tam. I przyszedł ten moment, w którym wszystko musiał wyjść na jaw. Unikałem tematu. Usiedliśmy spokojnie w salonie i wypiliśmy kawę. Już miałem cichą nadzieję, że brat zapomniał o kwestii pokoju, niestety poruszył ten temat.
- No to mów dlaczego zmieniłeś pokój - stanowczo zaczął rozmowę.
- Yyy...No...Długa historia...- jąkałem się i uciekałem od udzielenia odpowiedzi.
- Oj braciszku, opowiadaj. Mam dużo czasu- nadal mnie męczył i próbował wyciągnąć odpowiedź.
Po długich protestach poznał całą prawdę o mnie i Omarze.
Był mocno wstrząśnięty nowinami, ale nie miał nic przeciwko naszej "inności". Powiedział, że będziesz nas wspierać. Wow. Tego się nie spodziewałem. Myślałem, że zrobi tak jak Vicky - powyzywa i urazi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz