poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział IV

Piątek rano. Jakoś skonbinowałem pieniądze dla Oscara. Niestety nadal mu mało. Na poniedziałek chce jeszcze więcej. Jeśli tak dalej pójdzie, to długo nie dam rady i zrobią mi krzywdę.
Pozostali nic sobie z tego nie zrobili. Nauczyciele o niczym nie wiedzą.
Na lekcji fizyki dostałem SMSa.
Odpisałem na wiadomość i zaczęła się rozmowa.
ROZMOWA Z : Omar
->Hej. Nie będę na próbie, ale musimy się spotkać
<-O której i gdzie
->Będę czekał na przystanku o 16
<-Powinnem zdąrzyć
Po wielce 'fascynującej' konwersacji zostałem poproszony do tablicy. Kompletnie nie rozumiem fizyki. Nic nie napisałem. Klasa się śmiała, nauczycielka też nie była lepsza. Wyzywała mnie od nieuka i pokraki. Zawsze była niemiła, ale nigdy aż tak. Zabolało.
Zaraz będę na miejscu. Już widzę przystanek. Szybko opóściłem pojazd i poszukiwałem wzrokiem kumpla. Zza budki wyszła postać z kapturem na głowie, w której poznałem Omara. Był diść tajemniczy.
- Hej - zacząłem dość wesoło, żeby rizluźnić atmosferę. Niestety na marne.
- Siema - odpowiedział lekko zachrypnięty i zmęcziny.
- Co się stało? Jesteś taki dobity - nic nie odpowiedział. Chwycił mnie za dłoń i zaciągnął za przystanek. Musi być na rzeczy jeśli się chowamy. Zdjął kapur i zaważyłem wielkiego fioletowego siniaka pod okiem.
Zszokował mnie ten widok.
- Kto, gdzie, jak i kiedy? - co ja gadam. Załorzył spowrotem kaptur.
- Zdenerwował się przedwczoraj po treningu - to co mówił przeraziło mnie.
- Kto się zdenerwował?
- Jednak niepowinnem ci mówić - ledwo mówił
- Jak już zacząłeś, to dokończ
Unikał odpowiedzi. Po bezsensownym naleganiu, zaproponowałem, że pójdziemy do kawiarni na coś ciepłego do picia. Zgodził się.
Poszliśmy do najbliższej kafejki. Zamówiliśmy gorącą czekoladę.
Co jakiś czas przerywałem niezręczną ciszę i zadawałem różne pytania, lecz on milczał.
Wiem, co mogę mu powiedzieć, żeby się otworzył i opowiedział o tym siniaku.
- Omar, słuchaj. Myślałem, że gorzej być nie może, ale prześlasyją mnie w szkole - może zadziała.
- Co, dlaczego, jak? - zszokowany i przerażony pytał.
Wytłumaczyłem mu wszystko. Zadziałało. Dokładnie mi opowiedział z kąd ta śliwa.
To przykre, że jego ojciec jest taki nerwowy. Głupie 10 minut spóźnienia.
Ej, tak myślę i doszedłem do wniosku, że to moja wina. To on odprowadził mnie na autobus i się spóźnił. A co gorsza, jutro otwarcie teatru i nasz występ. Omar nie może tańczyć z takim siniakiem na twarzy, chyba że Sam da radę coś z tym zrobić przy pomocy make-up'u. Jakoś namówiłem go, żeby zapytać inatruktorkę.
Zadzwoniłem do niej i poprosiłem, żeby została po treningu. Zgodziła się, lecz była zła o naszą nieobecność.
Siedzieliśmy jeszcze dwie godziny w kawiarni i poszliśmy do studio.
Powolnym krokiem dotarliśmy do sali nr 7. Sam siedziała na kanapie i na nas czekała. Omar już wcześniej mi powiedział, że nic nie będzie mówić. Uszanowałem to.
- Chłopaki co się z wami działo?- poddenerwowana od progu zaczęła.
- Jest taki malutki problem - zdjąłem kapur Omarowi i wskazałem na śliwę pod okiem. Momentalnie wstała i podeszła obejrzeć siniaka z bliska. Mulat unikał z nią kontaktu wzrokowego.
- Ojej. Kto ci to zrobił?
- Nieważne kto, tylko czy da się to zamaskować tymi twoimi kremami czy czymś - odratowałem kumpla od wymyślania głupiej wymówki.
- Raczej tak - oznajmiła ciągle z zaciekawieniem oglądając twarz mojego towarzysza.
Na szczęście. Jednak jutrzejszy występ musi się udać.
Potańczyliśmy kilka minut pod okiem Sam i wyszliśmy.
Omar odprowadził mnie do przystanku i czekał aż do przyjazdu autobusu.
Jeszcze przez chwilę widziałem po drugiej stronie okna jego postać oddalającą się.
Wróciłem na czas. Rozmawiam tylko z Timmym.
Jutro mój wielki dzień. Wcześniej poszedłem spać.


_________________________________________________________________________________



Dobrneliśmy razem do 4 rozdziału. Coraz bardziej mnie zaskakujecie. 600 wyświetleń <3 
A teraz wyznaczę wam próg c:

5 komentarzy = V rozdział

5 komentarzy: