poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział XI

W sumie mam teraz 16 lat i mogę zrobić sobie tatuaż. Od zawsze chciałem jakiś zrobić. Tylko jaki? To musi być coś ważnego, wyjątkowego. Wiem! To będzie ważny dzień z mojego życia. Tak to jest to.
Jeszcze tego samego dnia poszedłem do studio tatuażu.
Ostatecznie zdecydowałem się wytatułować na prawym nadgarstku czarnym tuszem XXIII-X-MMXIV. Jest to dla mnie po niekąt wyjątkowa data. Przebolałem na fotelu calą godzinę.
Nikt nie wie co wymyśliłem. Wszyscy będą zaskoczeni.
Wracając do domu postanowiłem zrobić jakieś zakupy. W mieszkaniu nie było nikogo.
Postanowiłem zrobić niespodzianke wszystkim i ugotowałem spaghetti.
Gdy kończyłem przygotowywać sos, ktoś wszedł do domu.
***
Całą rodziną obejrzeliśmy film. Dziwnie się czułem ukrywając prawdę o moim tatuażu i Omarze.
Następnego ranka musieliśmy wstać o 6:30. Szkoła to udręka. Wziąłem szybki prysznic i zjadłem śniadanie, które przygotowała mama. O 7:30 byłem gotowy do wyjścia i w przedpokoju czekałem na Omara, który kończy jeść kanapkę z Nutellą. Dosłownie kilka sekund później opuściliśmy budynek i ruszliśmy w kierunku szkoły. Na ostatnim odcinku musieliśmy biec, ponieważ byliśmy już spóźnieni na lekcje. Z moim szczęściem na korytarzu spotkaliśmy dyrekcje i derektor odrazu powiadomił wychowawcę, a on rodziców. Świetnie. Kolejne spóźnienie w tym miesiącu. 
Do klasy weszliśmy dopiero w połowie lekcji. Nikt jednak nie zwrócił na nas uwagi. Kolejne lekcje mijały spokojnie. 
Przed nami ostatnia lekcja -  W-F. Sala znajdowała się na drugim końcu szkoły. Przerwa już się kończyła więc postanowiłem pójść do szatni, gdzie pozostała część klasy siedziała przez całą przerwę. 
W okolicy biblioteki zauważyłem jak jakiś chłopak z ostatniej klasy obmacywał dziewczynę. Jakby jeszcze tego było mało, leciała jej krew z nosa. Napastnik był dość potężny i można go opisać jako "karczek 28 IQ". Dokładniej przyjrzałem się osobie, do której się dobierał. O nie! To Ada!  Muszę jej pomóc. Podbiegłem do nich najszybciej jak tylko umiałem.
Poziom adrenaliny podskoczył. Serce zaczęło bić częściej. Krew za to pulsowała w moich żyłach. Ignorowałem wszystko dookoła. Liczyła się tylko pomoc przyjaciółce.
Gdy stanął obok chłopaka odepchnąłem od niego dziewczynę i rzuciłem się na kolosa.
Wszystko działo się tak szybko. Wymierzyłem kilka mocnych uderzeń w jego klatkę piersiową. Nie chciał zostać tym słabszym i dostałem z całej siły pięścią pod okiem. Wymieniliśmy się jeszcze kilkoma ciosami póki dzwonek nie zadzwonił i woźna na nas nie nakrzyczała. Rozeszliśmy się. Wzrokiem przemierzałem korytarz w poszukiwaniu Ady. 
Siedziała schowana za wielką paprotką. Szybkim krokiem podszedłem do niej. Była cała zapłakana i roztrzęsiona. Podałem jej rękę i pomogłem wstać. Poszliśmy do wc aby zatamować krwotok. Odpuściłem sobie w-f i poszliśmy do domu. 
***
Zrobiłem Adzie herbatę i usiedliśmy w salonie. Przyłożyłem lód pod oko żeby choć trochę przestało boleć. Czuję, że będzie śliwa, ale nie mogłem jej tak zostawić. 
Vicky dzisiaj po szkole poszła do kina więc wróci dopiero o 19. Rodzice zaś pracują do 20. Napisałem sms'a do Omara, w którym powiedziałem o całej przygodzie z bójką. Odpisał, że zaraz będzie w domu. W między czasie włączyłem jakiś film. Blondynce przestała już lecieć krew. 
***
Omar wleciał do mieszkania jak burza. Nawet nie zamknął drzwi, tylko przybiegł do salonu. Padło milion pytań typu: " jak się czujesz?, wszystko ok? co się stało?". Uspokoiliśmy go i dołączył do oglądania filmu. Zbliżała się 20. W pewnym momencie Omar delikatnie szturchnął mnie w ramię i wskazał na Adą, która zasnęła. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. Czułem jednak zazdrość, ponieważ wtuliła się w mojego chłopaka. 
***
Gdy chciałem zadzwonić do mamy Ady, zadzwonił mój tata i powiedział, że wrócą jutro, bo dzisiaj byli w biurze na drugim końcu miasta. Victoria już szła spać. 
Poinformowałem mame Ady, że jest u nas i usnęła. Kobieta powiedziała iż może zostać na noc, bo i tak jutro jest wycieczka do muzeum. 
Zaniosłem Ade do swojego pokoju nie budząc przy tym siostry. połorzyłem ją na swoim łóżku. Zdjąłem bluzę i przykryłem dziewczynę kołdrą. Omar już był w pokoju i zauważył coś czego nie powinien. 


_____________________________________________________________________________________________


Zostaw swoją opinię w komentarzu ^^

piątek, 13 marca 2015

Rozdział X

- To świetna wiadomość - oznajmiła uradowana dziewczyna - No to kto to? Znam?
- Znasz i to bardzo dobrze - z uśmiechem na twarzy odrzekł.
- No mów kto to? - naciskała podekscytowana przyjaciółka.
O nie! On zaraz jej to powie. Kurwa. Muszę go powstrzymać.
- Omar mogę cię prosić na słówko - zaciągnąłem go do kuchni. W odpowiedzi tylko pokiwał głową.
Upewniłem się, że Ada nie będzie słyszeć naszej dyskusji.
- Co ty robisz!? - naskoczyłem na niego.
- No co? - zapytał jak gdyby niby nigdy nic.
- Idioto to miał być sekret... - łamiącym się głosem wypowiedziałem ostatnie słowo i opóściłem pomieszczenie.
Musiałem ochłonąć. Przechodząc przez próg mieszkania krzyknąłem "Wychodzę".
Zdenerwowany poszedłem do pobliskiego parku. Usiadłem na pierwszej lepszej drewnianej ławeczce.
Zacząłem rozmyślać, co może dzieać się w domu. Muszę ochłonąć. Oby wziął sobie do serca moje słowa.
Po kilkunastu minutach spędzonych pośród natury, wróciłem do mieszkania.
Panowała tam napięta sytuacja. Omar wraz z Adą rozmawiali w salonie, lecz umilkli gdy mnie zobaczyli.
Dziewczyna wstała z sofy i podeszła do mnie.
- Felix nie denerwuj się. Nie ma o co - powiedziała przytulając mnie.
Również ją objąłem.
- Przepraszam - wyszeptałem jej do ucha.

- Nie mnie powinieneś przepraszać - odpowiedziała mi równie cicho.
Zbliżyłem się do Omara. Widać było smutek na jego twarzy.
- Nie będę wam przeszkadzać, do zobaczenia - ledwo skończyła wypowiedź i opóściła mieszkanie.
Nie zwróciliśmy na nią większej uwagi.
Byliśmy z mulatem dość blisko siebie. Chwyciłem go za dłonie i spojrzałem głęboko w czekoladowe oczy i powiedziałem nsjczulej jak tylko umiem to jedno słowo - przepraszam.
Na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech i jedna łza spłynęła po lewym policzku.
Gdy to zobaczyłem objąłem jego szczękę i kciukiem otarłem kropelke.
Złożyłem całusa na jego idealnych ustach. On jednak pogłębił nasz pocałunek. Wkońcu ocieraliśmy o siebie nasze języki, co sprawiało nam ogromną przyjemność.

_____________________________

Takim słodziaśnym akcentem kończymy. Wiem, rozdział krótki. Postaram się aby kolejne były dłuższe- ale nic nie objecuje.

5 komentarzy = rozdział XI

sobota, 7 marca 2015

Rozdział VIII

- Felix wszystko ok? - spytał z rozbawieniem Omar.
Moje milczenie dało wystarczającą odpowiedź.
Popołudnie i wieczór spędziliśmy całą szóstką w salonie. Oglądaliśmy film, graliśmy w gry typu "prawda lub wyzwanie".
Nowi rodzice dzięki temu lepiej nas poznali. Omar nie wiedząc czemu, trzymał dystans do swojego ojca.

5 miesięcy później ...

Dzisiaj są moje 16 urodziny. Nie umiem się jednak cieszyć tą datą jak kiedyś, ponieważ niedługo 27, a co zarazem rocznica wypadku Jacka i Mandy. 
W nowej szkole poznałem sympatyczne osoby. Troye wyjechał na studia do Londynu i wszyscy bardzo za nim tęsknimy. Dużo czasu spędzam w studio, bo prawie 4 godziny dziennie. 
Nawet nie wiem kiedy, wraz z Vicky zaczęliśmy mówić do państwa Rudberg "mamo i tato". 

Z okazji moich urodzin, urządzamy dzisiaj małe rodzinne przyjęcie tylko dla naszej piątki. Troye niestety nie może przylecieć. Wróci dopiero na gwiazdkę. 
Mama upiekła tort i salon przyozdobiliśmy wspólnie balonami i serpentynami. Spędziliśmy miło czas. Musieliśmy jedzawszewybko kończyć, gdyż Vicky miała o 19:00 ważny konkurs recytatorski.
Gdy wybiła 18:00 rodzice i Victoria zaczęli się szykować do wyjścia. Wraz z Omarem woleliśmy zostać w domu. Gdy już pojechali, zaczęliśmy sprzątać salon. Czas bardzo szybko nam minął. Nawet się nie spostrzegliśmy, gdy zegar w kuchni wyznaczył godzinę 20:30. Co oznaczało, że niedługo cała trójka wróci do domu. Poszliśmy do naszego pokoju. Usiadłem na swoim łóżku. Omar usiadł na przeciwko mnie.
- Mam dla ciebie jeszcze taki prezent od siebie. Nie jestem jednak pewien czy powinienem ci to dać- mówiąc to przybliżył się w moim kierunku.
- Ale nie trzeba było. Naprawdę - z uśmiechem na twarzy odpowiedziałem.
Chwycił się za kark i nerwowo zaczął się rozglądać po pokoju.
- Wiesz co, no bo, no... Kocham cię - kończąc ostatni wyraz przywarł do mnie swoimi ustami. Nie spodziewałbym się tego po nim. W jednej chwili poczułem miłe ciepło tam w środku. Speszony odsunął się odemnie.
- Przepraszam. Nie powinienem tego robić. Ja nie chciałem. To jakoś tak samo - tłumaczył swoje zachowanie opuszczając pokój.
-Poczekaj ! - krzyknąłem do niego.
Zawrócił się i już z zaszklonymi oczami spojrzał na mnie. 
Zbliżyłem się do niego i przytuliłem go. 
Unikał mojego wzroku. Chwyciłem jego dłoń, co zaowocowało zerknięciem w moje oczy. Wziąłen głęboki wdech i pocałowałem go w usta. 
Nie wiedząc co robię, instynktownie wyszedłem z mieszkania.
Załorzyłem buty i wybiegłem z budynku. Idąc pobliskim parkiem wszystko próbowałem sobie poukładać.
Ja pieprze. Kurwa. Felix, jesteś jebanym gejem. Pieprzonym pedałem. Od zawsze 
wiedziałem, że jestem inny - ale żeby aż tak !? Teraz wszystko rozumiem. Wiem dlaczego był ze mną w szpitalu. Dlaczego się o mnie troszczył. 
Ostatnio miewam koszmary. Zawsze gdy się budzę i jestem roztrzęsiony, on przychodzi i mnie uspokaja i pomaga ponownie zasnąć. 
Nikt nie może się o tym dowiedzieć - nikt a nikt, bo będą kłopoty. Po pierwsze chodzimy do jednej szkoły. Po drugie na zajęcia taneczne również uczęszczamy razem. A najważniejsze jest to, że to mój 
przyszywany brat. No właśnie BRAT. 


_________________________________________________________________________________


Na wstępie informuję, że nie podoba mi się ten rozdział i bardzo za to przepraszam. Jestem gotowa na negatywne opinie. 
Zapraszam do komentowania c: i do następnego.






piątek, 6 marca 2015

Rozdział IX

Zamyślony siedziałem na ławce. Analizowałem, co wydarzyło się od zeszłego roku.

Nagle przypomniał mi się sen od mojej mamy i słowa Omara, że jest "inny".

Ale nie. Niemożliwe, żeby moi rodzice zesłali na moją drogę geja. A chyba że? Może taki jestem? Może od zawsze byłem taki, tylko o tym nie wiedziałem. Teraz życie nie będzie proste.

Jeżeli osobą ze snu od mamy ma być Omar, to wychodzi na to, że jesteśmy sobie pisani i wielkie love forever?

Najwyraźniej tak jest. Musimy to ukryć. Nikt nie może wiedzieć - absolutnie nikt. To będzie nasz mały sekret.

Gdy wróciłem do domu wszyscy już spali. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka.
Ostatnio miewałem koszmary nocne. Często budziłem się w środku nocy i nie mogłem ponownie zasnąć.
Tej nocy było podobnie. Przez sen zacząłem krzyczeć, tym samym budząc Omara.

- Znomu te sny? - spytał kładąc się obok mnie.
- Mhm - wymamrotałem.

W jedej chwili poczułem, że temperatura wokół mnie się podniosła. Źródłem ciepła był Omar.
W jego objęciach poczułem się bezpiecznie. Dzięki jego bliskości udało mi się ponownie zasnąć.
Jestem już pewien, że nie jestem hetero.

3 dnii później ...

Mimo weekendu nie mam ochoty wychodzić z łóżka. Wszystkie złe wspomnienia wracają. Te przepłakane noce i smutne dni. Jednocześnie tego dnia poznałem Omara. Kurde, dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane?
Musze jednak wyjść z wyra, ponieważ dzisiaj do mojego współlokatora przydzi przyjaciółka - Ada. Ma 15 lat i mieszka niedaleko nas.
Ogólnie o czymś nie wspomniałem. Wraz z Rudbergiem powtarzamy klase.
A co do Ady, to trochę o niej opowiem. Pochodzi z Europy, a dokłanie z Polski. Jest szczupłą, średniego wzrostu blondynką o cudownym charakterze i wokalu. Ma cudowny głos.
Obudziłem się u boku Omara, ponieważ koszmary powracają każdej nocy, a tylko dzięki niemu mogę ponownie zasnąć.
Tak było i tej. Podczas gdy ja próbowałem wyjść z łóżka i nie budząc go, właśnie otwierał swoje przepiękne piwne oczy. Powitał mnie jeszcze przez sen uroczym uśmiechem.
W mieszkaniu nie było nikogo prócz nas, bo rodzice w pracy, a Vicky wczoraj została na noc u koleżanki. Gdy chodziłem u samej bieliźnie po pomieszczeniu byłem cały czas obserwowany. W samych bokserkach podeszłem do szafy aby założyć jakieś ubrania. Nagle zza pleców usłyszałem swoje imię.

- Felix?- cicho powiedział brunet.
Momentale odwróciłem się w jego stronę.

- Bo... Yyy - zaczął się jąkać i spóścił wzrok w podłogę - No bo yyy.... Mam pytanie. Czy no... Czy moglibyśmy spróbować?

- W sensie? - udając głupiego spytałem. Doskonale wiem o co mu chodzi, jednak chce żeby to powiedział na głos.
Chwyciłem jego podbrudek, aby spojrzał mi prosto w oczy.
Smutek i zakłopotanie były widoczne na jego twarzy.

- Czy możemy być razem? - drżącym głosem zapytał.

Milczałem. Do jego oczu napłynęły łzy. Ponownie spóścił wzrok w podłogę.
Gdy spojrzał na mnie uśmiechnąłem się do niego i złożyłem pocałunek na jego różowych i miękkich ustach.
Jego zdziwienie było ogromne.

***

Niedługo ma przyjść Ada. Już prawie posprzątaliśmy. Poszłem do kuchni zrobić lemoniadę ze świerzych cytryn, które przed chwilą kupiłem w osiedlowym sklepiku.
Gdy skończyłem przygotowywać napój, zaniosłem go do salonu wraz z 3 szklankami i paczką chipsów.
5 minut później usłyszałem dzwonek. Drzwi odtworzył już mój chłopak. Ale to dziwnie brzmi.
Całą trójką usiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakiś horror.
Po wyświetleniu się na ekranie telewizora napisów końcowych, Omar przerwał ciszę panójącą od około 2 godzin.

- Ada, mam nowinki - z uśmiechem powiedział do blondynki.

- No, słucham - z odwzajemnioną miną odpowiedziała.

- Znalazłem drugą połówkę - z entuzjazmem oznajmił.

Co on gada!? To miał być sekret i nikt mniał o nas nie wiedzieć!!!
To nie skończy się dobrze. Czuję to ...

_____________________________

Podoba się rozdział? Zostaw komentarz po sobie.
Ekońcu jakiś rozdział mi wyszedł.
Pojawiła się nowa postać- Ada Filipowska.
Popsół mi się komputer więc dodam ją do zakładki z postaciami jak będzie sprawny.